środa, 7 marca 2012

Recenzja wina Frizzante Piemonte D.O.C. Chardonnay

Witajcie
W końcu mogę się wygadać ;)
Jakiś czas temu dostałam pewną ciekawą propozycję, o której wiedziałam, że kiedyś Wam opowiem. Skontaktował się, że mną Pan Gabriel z portalu dotrzechdych.pl z propozycją zrecenzowania jednego z czterech win firmy Frizzante. Taką propozycją zostały obsypane też inne blogerki, co miało na celu stworzenie jednej wielkiej recenzji. Zaznaczam, że żadna z nas o sobie nie wiedziała, gdyż było to wielką tajemnicą. W pierwszym momencie nie byłam co do tego pomysłu przekonana. Nie znam się na winach, nigdy niczego oficjalnie nie rekomendowałam. Jednak po chwili namysłu stwierdziłam – „raz kozie śmierć” kiedyś musi być ten pierwszy raz – wchodzę w to. Kilka dni później w moich drzwiach pojawił się kurier z przesyłką. Nie było wyjścia trzeba było zacząć raczyć się otrzymanym winem
i zabrać się do pisania swoich przemyśleń.


A recenzja powstała taka:

W prawdzie nie znam się na winach i nigdy nie byłam ich koneserem, ale jako zwykły laik postaram się ocenić ten trunek. Nie będzie to prostym zadaniem, ale spróbuję.
Na samym wstępie pragnę zaznaczyć, że praktycznie zawsze wybieram wina czerwone, różowe a już zupełnie sporadycznie piję białe. Niestety albo i „stety” dostałam do ocenienia białe wino. Pomyślałam o zgrozo, no cóż, „darowanemu koniowi
w zęby się nie zagląda”. A mimo to, po części będę tak robić ;) Nie chcąc nakręcać się
w negatywnym kierunku wino odstawiłam na „lepszy czas”.
Trunek czekał na swoją kolej a ja w myślach oceniałam jego szatę. Spoglądając    „z byka” na jego wygląd oceniłam go na zupełnie standardowy. Gabarytowo nie różnił się swoją budową od innych. Jednak coś w nim przykuwało uwagę. Front niepozorny, lekko mroczny z jasną szaroburą plamą a w środku napis „Frizzante”. Frizzante? – pomyślałam – przecież to słowo oznacza gazowany. Podbiegłam potrząsnęłam szkłem i zobaczyłam małe delikatne bąbelki. Szybko odwróciłam butelkę na tył i dokładnie przeczytałam na jego wdzianku opis „… przyjemnie energetyzujące, delikatnie musujące”.
Wino, o którym mowa uprawiane jest we włoskim Piemoncie. Jest to górzysty region w północno – zachodniej części tego kraju. Obszar ten należy do najbardziej uprzemysłowionych regionów Włoch – szybko sprawdziłam w Internecie.
Wróćmy do tego, czym mieliśmy się zająć. Po otwarciu butelki unosił się przyjemny świeży zapach dający złudzenie jakbyśmy znaleźli się w samym centrum winnych ogrodów.
Producent twierdzi, że ma delikatny smak i zapach, który jest rezultatem dokładnej selekcji najlepszych winogron Chardonnay. Na winogronach się nie znam, ale faktycznie w swojej wytrawności jest niezwykle łagodny i subtelny. Nie pozostawia na długo w ustach posmaku cierpkości, co jest często wyczuwalne przy winach wytrawnych. Sceptycznie podchodziłam do bąbelków jednak to one sprawiają, że trunek staje się bardzo orzeźwiający, wręcz idealny na letnie kolacje w plenerze. Jego delikatnie żółtosłomkowy odcień jest odzwierciedleniem smaku i daje uczucie lekkości.
W związku z tym, że jestem „specjalistką” (choć to za dużo powiedziane) od jedzenia wino to idealnie nadaje się do przekąsek, ryb i mięsa drobiowego jak również jako aperitif dla pobudzenia apetytu. Według mojego uznania idealnie pasującym daniem do tego wina mógłby być świeżo pieczony łosoś macerowany z cytryną, oregano, koperkiem, oliwą z pierwszego tłoczenia, następnie pieczony zawinięty w liściach winogron. Podawany z warzywami gotowanymi na parze.
W prawdzie nie jestem fanką białych win jednak to sprawiło, że moje uczucia się zdecydowanie odmieniły. Teraz wiem, że nie można ograniczać się do jednego rodzaju wyrobów. A metodą prób i błędów każdy może odszukać swój idealny smak.
W skali od * do *****  oceniam na ****.

Recenzje pozostałych dwudziestu Pań znaleźć można TUTAJ

Z całego serca mogę polecić wino Frizzante Piemonte D.O.C. Chardonnay
a dla osób zainteresowanych jego kupnem mam pewną propozycję.

Każdy kto polubi Frizzante na Facebooku i wejdzie w zakładkę PROMOCJA, można wygenerować kod rabatowy, dzięki któremu 6 win dostępnych jest za 106 PLN – czyli mniej niż 18 PLN/za butelkę!!!

Na sam koniec śle słowa pewnego wiersza, którego zastosowanie odchodzi już do lamusa lecz mimo to bardzo przydaje się przy doborze win.

Ryby, drób i cielęcina
lubią tylko białe wina.
Zaś pod sarny, woły, wieprze
jest czerwone wino lepsze.
Deser, fructa i łakotki
lubią tylko wina słodkie.
A szampana, wie i kiep,
Można w czasie, po i przed.


1 komentarz:

  1. Z białych zawsze wybieram Chardonnay:) A ten wierszyk to uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń

Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej :)
Dziękuję za komentarz.